CHOROBA, PROCHY, ŻYCIE POD PIĘĆDZIESIĄTKĘ


Zawsze przy jedzeniu przychodzi mi na myśl paleta Matisse'a:
tabletki, kapsułki, jaskrawe barwy fowistów;
barwy płowieją, blaknie obraz życia, poprawiam go mocną farbą,
na próżno, odnawiający ruch nie jest prawdziwy,
skoro to ruch mojej ręki, wzdrygają się moje usta -
namiętność? znak wewnętrznego trzęsienia ziemi?
Zdobyłem wiedzę nieomal nie do zdobycia,
pewność oka mistrza, który pomiędzy
trzeba i może umieszcza w nicości belkę
opierającą się o powietrze i podtrzymującą powietrze:
przemyślana przyszłość... zamek na kurzej stopce...
Teraz, kiedy już stanął, wiem również, że nic mi po nim.
Zbierając kolorowe pastylki poezji patrzę
jak nad darnią okupionego krwią placu wiruje słup ognia.

Ottó Orbán
przełożył Bohdan Zadura

Henri Matisse. Taniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz