PRZYGODA


Franciszek siadł do kart Wygrywa Zgarnia Bank trzyma
W puli jest urok placu Świętego Augustyna

Partię tu się rozgrywa śniąc Franciszek śni że nie śni
(A obok kot przez sen mruczący kocie pieśni)

I śni mu się że plac Świętego Augustyna
niemalże do złudzenia życie przypomina

Pewnie dlatego że i tu i tam jeździ się w kółko kłusem
a tory są jak te bez kropek zdania kuse

Gdy mu ta prawda zaświtała Franciszek wziął kartę
bardzo o bardzo się rumieniąc za tę prawdę

Lepiej w zanadrzu żmiję przechowywać
niźli prawdy odkrywać

Gdyby był czuwał nie śniąc zamiast śnić że nie śni
nie byłby odkrył prawdy z którą mu boleśniej

Na szczęście czuwa kiedy chce A tedy chce
(A obok kot mruczy w śnie)

Wsnuwszy się w jawę wziął znów kartę i już wie: kto czuwa
ten jedynie na dobre w jawne sny się wsnuwa

Wie na przykład że Plac Świętego Augustyna
niemalże do złudzenia życie przypomina

I że w Mezopotamii nie ma nic okrom pustyni
gdzie wyją drapieżniki i czyhają Beduini

Franciszek nie chce jednak by świat przypominał
ten absurdalny plac Świętego Augustyna

I nie chce by w Mezopotamii wyły drapieżniki
i tylko Beduini się czaili w pustce dzikiej

I nie chce błądzić w kółko nie nęci go krzywa
bo wie że ją przetrzyma prosta na której wygrywa

Franciszek obrał styczną Styczna pewnie zdoła
w najlepsze wyprowadzić go z błędnego koła

I Franciszek nabiwszy Franciszkiem Franciszka wystrzelił naraz
i nim ponownie wziął kartę stąd o sto mil znalazł

I był o sto mil stąd i grał tu jednocześnie
(A obok także kotu zwidywał się we śnie)

Ciee Franciszek zuchwały butny najszczęśliwszy!
Patrzcie: on pasterz snów - na brzuch się położywszy

(jakby na nowo po kąpieli żyć zaczynał) -
dogląda swojej trzódki w czterolistnych koniczynach

I cóż z nim począć? Opatrzności słodka
co poczniesz z tą szkaradną jawą noworodka?

Zostaw go tak zawadiackiego obłudnika
niech myśli że jest bogiem gdy udaje że koziołki fika

Niech się oddaje wróżbom i beztrosko-śnieżnej sannie
i szczerząc piękne zęby niech się śmieje nieustannie

Franciszek ten wspaniały bezczelny Franciszek
rozumie szepty traw śpiew liszek

kiwnie palcem i giną rozbójnicy Ali Baby
chociaż udawał że jest tchórzliwy i słaby

Odlot snu mu szeleści szeleści mu w skroniach jawa
Jego droga do prostej mądrości na wielką przygodę zakrawa

Ocknął się i już mu się nie śni niedorzecznie
styczną co niesie go w wieczność i będzie go niosła wiecznie

Ocknął się tedy nie wie jak odróżnić urojenia od świata
i gdzie ulata Wie jedynie że bez przyczyny ulata

Leci na stycznej a tak naprawdę: na czarodziejskim dywanie
w kraj baśni tam gdzie koła i kwadratu zrównanie

Richard Weiner
przełożył Józef Waczków

El Greco. Święty Franciszek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz