KOPCIUSZEK

Jej wymyślonym towarzyszem zabaw był dorosły
W atłasie jak morze i węgiel. Niebiesko-płomienne spojrzenia,
Skrzydła cienkie jak błonka, którą popioły
Powlekają stare palenisko - jak matka
W dzbanku jabłecznika - były jej pociechą.
Siedzieli przy kominku i opowiadali sobie baśnie.

"Czego chcą mężczyźni" - powiedziała matka chrzestna miękko -
Ale co mówiła dalej, trudno mężczyźnie wyrazić.
Ich oczy, patrzące na Ojca, były marmurem pomnika
Potem uśmiechały się jak dwie stare kobiety, całowały,
Mówiły "Plotki, plotki!"; i chłepcąc sobie nawzajem w spojrzeniach
Lustro za lustro, piły herbatę w filiżankach.

Batystową herbatę. Jest jednak rzeczywistość
Pod porządnym jedwabiem porządnych sukien balowych
Porządnych sióstr. Ona wiedziała... O twardych piersiach, nagim spojrzeniu

Wcisnęła w szkło swe jedwabne stopy i wstała spowita
W szatę z wyobrażonej gazy. Nieśmiały książę pił
Jej zdrowie szampanem z pantofelka

Szeptał "Czarująca!" Szeptał "Jestem oczarowany!"
- Powiedziała swojej matce chrzestnej "Mężczyźni"
A potem, patrząc w dół, by ujrzeć swe ciało
Zerkające w górę spod koronki, popielatej gazy
I pulsującego marmuru ślubnego welonu, chciała,
Aby to wszystko było czernią wdowiej żałoby.

Posępna żona i niechętna matka
Siedziała cały dzień milcząc przy kominku,
Aby lepiej, później, patrzeć nad głowami synów swoich synów
Córek swoich córek i opowiadać bajki ogniowi
Lecz najlepiej, umarłej, potępionej, huśtać się na wieki
Przy piekielnym kominku - widzieć wśród płomieni

Raj, do którego drzwi ze złotej gazy zbliża się
Mała, ciemna staruszka, Matka Boga
I woła "Ależ wejdź! wejdź! Mój syn właśnie wyszedł,
Właśnie wyszedł, zaraz wróci, może już nie wróci,
Kto wie, co? My wiemy jacy oni są - ci mężczyźni!
Ale wejdź, wejdź tymczasem! Tymczasem wejdź!"


Randall Jarrell
przełożyła Agata Preis-Smith

John Everett Millais. Kopciuszek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz