SYTUACJA SIĘ POGARSZA

Jak nawałnica - powiedział - splot kolorów
Spływa po mnie, ale nadaremno. Albo jak ktoś
Kto nie je nic na uczcie, bo nie umie wybrać
Jednej z parujących potraw. Ta obcięta dłoń
Zostaje do końca i mogę wędrować
Na wschód i na zachód, północ, południe, zawsze
Ktoś obcy idzie obok mnie. O sezony,
Stragany, chaleur, szarlatani w ciemnych kapeluszach
Na uboczu wiejskiej fety,
Nazwisko, które opuszczasz nie mówiąc, że jest moje, moje!
Kiedyś wystawię ci rachunek za to, że jestem
Przez ciebie do cna wyczerpany, na razie
Przejażdżka trwa. Wszyscy biorą w niej udział,
Chyba wszyscy. Zresztą, cóż można tu robić innego?
Doroczne igrzyska? Istotnie, na takie okazje
Są białe mundury i specjalny szyfr
Skrywany przed ludźmi. Starannie dzieli się
Limony. Wszystko to wiesz
A nie bardzo umiem sprawić, żeby nie bolało
Każdego dnia każdej godziny. Próbowałem się bawić,
Czytać długo w noc, jeździć pociągiem
I mieć romans.
                             Jakiś pan był u mnie, gdym wyszedł
I zostawił wiadomość: "Robisz to źle

Od początku do końca. Na szczęście jest jeszcze czas
By naprawić sytuację, ale musisz działać szybko.
Spotkajmy się przy najbliższej okazji. I proszę
Nie mów o tym nikomu. Nie tylko twoje życie od tego zawisło."
Zlekceważyłem to wówczas. Później
Oglądałem staromodne pledy, macałem
Sztywne kołnierzyki, wątpiąc czy jest jakiś sposób
Na to żeby przywrócić im biel. Żona
Myśli że jestem w Oslo - Oslo we Francji, znaczy się.

John Ashbery
przełożył Jan Zieliński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz