POEMAT W TRZECH CZĘŚCIACH

1. Miłość

"Kiedyś przeleciał mnie chłopak.
Uchylałem się od przyjęcia tego doświadczenia.
Teraz, po latach, myślę o nim
Bez emocji. Nie kusiło mnie, żeby powtórzyć
Anim się zarzekał. Może gdyby nadeszła okazja
Byłby następny raz, zresztą nie wiem,
Mam inne rzeczy na głowie,
Ważniejsze. Bo nieważne
Kto z kim sypia. Ważne są uczucia.
na ogół myślę o uczuciach, one wypełniają mi życie
Jak wiatr, jak spiętrzone chmury
Na niebie pełnym chmur, chmury na chmurach."

Bezimienne krzewy pokrywają pole
Które nie wyschło w zeszłym roku i
Nie wysycha w tym, coraz mniejsze
Jak fale u skraju jeziora,
Wzdychają cicho,
Jesteś pewien, że do tego zmierza
Ten czysty dzień, jego stałe światło?
Jest tyle innych zajęć:
Starczy wybrać jedno, ułamek jednego.
Gdzie indziej dni będą błękitne dla innych celów.
Trzeba myśleć o jednej rzeczy.

Niekoniecznie wiedząc, co to za rzecz.
Wszystkie rzeczy są namacalne, nie zna się żadnej.
Dzień praży, z czystym sumieniem.
Cienie, szmery, zarośla, karoserie.
Sumienie jest dla ciebie jak to, co znane,
Niepoznawalne daje się poznać.
Rzeczy znajome odległe się zdają.


2. Odwaga

W koszuli w diamentową kratę
Ruszać w drogę tym sposobem:
Rozlazły poranek
Niezbyt daleko od domu (dom
To skromne dwupokojowe mieszkanie,
Własność municypalna),
Przeciętnych odpadków podróży
Mniej niż się wydawało,
Zapach otwartego morza,
Prześwity, umyślne wyrwy.
To wszystko znów się przewija
Gdy czas na wieczorny moment obrotowy:
Tyleśmy mogli zrobić,
Tyleśmy zrobili.
Chwasty jak drapacze chmur na niebieskim firmamencie:
Czym to się skończy? Co się dzieje? Kim są ci ludzie?
Czy ja to ja, czy gadające drzewo?


3. Kocham morze

Nie ma cienia obietnicy ale jest

Zażyłość w tym, jak się zwęża zżółkły ląd.
Ta część z jakiś względów
Nie cieszy się popularnością: domy domagają się remontu,
Samochody na podwórku zbyt nowe.
Dookolne wały śnią w zapomnieniu.
A radosne, ciepłe łachy piachu
Tkwią pośród niesłychanych drzew.
Sen mi się mąci:
gdy zbudziłem się rano, zauważyłem wpierw
Że ciebie nie ma, a potem powoli
Znów wbiłem się w sen:
Te pociągi, ludzie, plaże, konne przejażdżki
Szczęśliwe, bo w mnogości swej
Przeżyły się, choć trwają wciąż, gdzieś na uboczu,
Na odległym podwórku, niby, niby.

Bluszcz osłania całą ścianę.
Czas ciemnieje, wnika
Z szybkich względów we wszystko, o co go się tyczy
Mogliby znowu razem spać, ale to
Nie powróci zysku groźnych snów o morzu,
Tego łomotu, ślepoty, tej krwi
Co się kojarzy z innym pobytem blisko morza
Choć ten trwa, niczym ślepota południa.


John Ashbery
przełożył Jan Zieliński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz