WILGI

O jakiej porze wilgi przyfrunęły
Z powrotem do domów, nad srebrzystymi groblami i morzami,
Smutna wiosna stajała w skok,
Świecące chmury nadeszły znad wzgórz, żeby je powitać.

Stary dom chroni swe wspomnienia, ptaki
Płyną potokiem nad kolorowym śniegiem w lecie.
Lub wstecz ku magicznemu wschodowi słońca w zimie.
Oblepiają karmnik, i strzępy piosenki

Witają sąsiadów. "Czy to był twój głos?"
A wiosną szalone śpiewy ciągną się długo po nadejściu świtu
Podczas gdy każda buduje swoje wiszące gniazdo
Z giętkich witek i najmiększych mchów i traw.

Lecz wstajesz pewnego ranka i posłaniec w kolorze
Cynobru już czeka, większy niż życie u okna.
"Opuszczam cię; odlatuję teraz
Do słonecznych trzcin i bagnisk mojego zimowego domu."

I tej nocy patrzysz markotnie
Na księżycowy kwiat jabłoni, gdyż jasne jest
Że zgroza i wstręt istnieją! Na pewno! I rozmyślasz
Jak długo perfumowany gnój i chmury w słońcu będą okrywać moje serce?

A potem któregoś ranka, kiedy śnieg przefruwa
Lub obrysowuje czarne jodły, światło krzyczy,
Radosne piosenki wznoszą się w podwórzu!
Karmnik jest szczęśliwy przyjmując swych gości,

Lecz jak długo może trwać przystanek?
Chłód się zaczyna, kiedy zanika ostatnia piosenka,
I nawet kiedy lecą na tle drzew w świetlistym szyku
Wiesz, że spokój, który przyniosły, o wiele był spóźniony.


John Ashbery
przełożyła Agata Preis-Smith

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz