Nieprawda - nad nami nie ciemność bezdenna,
lecz los nasz po Sąd Ostateczny.
Dosięga nas łuna Zodiaku tajemna,
pląs mgławic porywa nas wieczny.
I z głową zadartą patrzymy w odkryte:
Milczenie, Nieznane i Bezkres.
Tam dni i godziny, zdarzenia i byty
na wieki są w księdze przeznaczeń wyryte,
co ma nas osłonić i przestrzec.
Na śniegi lutowe, zawieje i chłody
biel mleczna to środek sprawdzony
- od lat musi Wodnik śródgwiezdną tę wodę
lać w pysk Koziorożca wzniesiony.
Mknie strumień spieniony przez gwiezdne parowy,
to rtęcią się skrzy, to posoką.
Mgły idą marcowe, pękają okowy,
na tarło się rwie para Ryb zagadkowych
ku źródłom srebrnego potoku.
A Strzelec wycofać się musiał z obławy,
gdy strzałę ostatnią połamał
- i może się bawić jak Byk bez obawy
na jasnych majowych polanach.
Lew głodny, łakomie aż z sierpnia zerkając
Barana by w kwietniu chciał złowić.
A rękę czerwcowym Bliźniakom oddają
i Wagę przezornie w kołyskę zmieniają
urocze dwie Panny wrześniowe.
Choć tak materialne jak nici Ariadny
promienie przebiły płaszcz nocy,
to Rak tajemniczy i Skorpion szkaradny
magicznej nie mają już mocy.
A człowiek - na Zodiak swój rzadko narzeka,
los gwiazd własną ręką odmienił
- gościniec w Nieznane wydeptał i przetarł,
a gwiazdy pozbierał, oprawił je w metal...
Aż tyle są warte na ziemi.
Władimir Wysocki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz