w ociekających drzewach
z rozwijającymi się tynelami
i drżącym bagażem
wokół były kryjówki
rozmaite kryjówki
i oślepiające owoce
które dręczyły wiatr
słońce umierało
a my kopcilismy wśród drzew
nasze przezorne ręce
łagodnie rozluźnione
urna twarzą do drzewa
nierównej wysokości
kiedy wreszcie podrosłem
przeniosłem się do dwóch pokojów w mieście
gdzie w nocy wyciągam rękę
i uderzam dalekie powietrze
Kenward Elmslie
przełożył Andrzej Szuba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz