dla Mitcha
I. CHMURA
Wkroczyliśmy w smutek,
jak wkracza się w chmurę na szczycie góry.
Stoisz w środku deszczu, który nie pada.
Szczyty znikają, szczekanie owczarka cichnie.
Porusz się, a chmura także ruszy
i westchnie milionem nieskończenie drobnych, białych tchnień.
Jedna z drugą, wolno
chmury wślizgują się na ścieżki owiec,
chmurny smutek - mgliste ramiona wokół nas -
niesie nas jak paczkę.
II. WSPOMNIENIE
Była kiedyś chmura - pamiętasz?
Jej bystre kłęby wyciągnięte spod naszych stóp
odsłoniły krawędź przepaści w miejscu, w którym staliśmy:
a głęboko pod nami była świetlista dolina,
rzeki, owczarnia i pola, lśniące wioski.
III. TNĄCY PROMIEŃ
Wyobraź sobie plamę chłodu, białą, szarą, mglistą, smutek wypalony
Wyobraź sobie krajobraz
z suchego, czystego światła, dokładnych cieni,
kształtów z czystej barwy.
Wyobraź sobie dwa sąsiadujące wzgórza i
twój dom, mój dom, spoglądające na siebie przyjaźnie:
wyobraź sobie,
jak się spotykamy
przynosimy prezenty, przynosimy nowiny.
Tak, potrzeba nam żaru
od słońca wyobraźni,
by przeciąć chmurę naszych więzów.
Lecz, czy potrafi wielkie i złote światło
ogrzać nasze ciało, które tak ostygło?
Denise Levertov (1923-1997)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz