Ta twarz przemieniała skórę
i co noc się oddalała
w poświacie ciała niewidzialnego
Trudno było zauważyć
blizny obrzęki pamięci
pod powłoką cery
Liść z obliczem mamrotliwym
sylwetka skrzydła w powietrzu
trzepotliwie się błąkała
By na swoją miarę znaleźć
rękawicę innej twarzy
którą pozbawiała treści
Wchłaniając bezwiednie pyłek
z jej kielicha mentalnego
a opiwszy się wracała
Do ciała macierzystego
posilając łożysko
wizerunkiem niezaspokajalnym
Charles Dobrzyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz