toczyły się już sto tysięcy i sto tysięcy lat,
tak jakbym nie urodził się po to żeby słyszeć
co mówią bruzdy jakie żłobią po morzu okręty
koleiny Mlecznej drogi ukośne żyły ziemi
i żeby poznać tajemnice jakie kryją groby
tak jak byś poza mną pięło się w górę pyszne
o zwycięskie słońce
w swoje domostwo śmierci w rozpacz bladego nieba,
tak jakby nie przeznaczono nic moim oczom krokom i ustom
i jakby nie było na świecie nikogo
kto spośród zmarłych szedłby mi na spotkanie
wśród niespokojnych stad proporców trzepoczących na wietrze
i żadnych rąk wyciągniętych ku moim ani głosów
wieczorem ani dymu
tak jak bym nigdy nie mieszkał w tym królestwie!...
Tak jak byś miało ożyć o moje życie
bez końca dookoła i wkrąg i z powrotem
podobnie do pór roku i cyklicznych snów,
tak jakbym był już tutaj od zarania świata
ażeby czuwać nad pierwszym oddechem
wiatru co drży nad łąkami i tak
jak bym szedł ze spokojem ojca o gorącym sercu
ku wypełnieniu tam gdzie drogę wskazuje mi los,
tak jak bym nie lękał się ani chwili
nad którą ciąży przyszłość ani też pamięci
cierpień w tych bagnach pogrzebanych gdzie tylko szept trzciny
ani ostatnich kwiatów nim zapadnie ostateczna noc,
tak jak bym miał tu być na zawsze!

(Z tomu Une voix sans personne, Gallimard, 1954)
przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz