POBUDKA

Kręci się wolno gwiezdne sito,
a my walczymy z materacem.
Dusi krzemowa snów pylica -
termit dni naszych niszczy pracę.

Śmierć lubi tych co się ruszają,
tych, którzy w noc się nie wtopili.
Wszystko, co było i co będzie,
rozstrzyga się w obecnej chwili.

Poranne pompki maminsynek
ze strachu wykonuje w znoju...
Już jedna trzecia dnia minęła:
amnestię przespaliśmy swoją.

Nim lancę chwycisz, na koń wskoczysz,
by trwać na warcie w spiż zaklęty,
namyśl się: będziesz tylko Jerzym,
i poganinem: smok jest święty.

István Kovács
przełożył Bohdan Zadura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz