ME WSPOMNIENIA, CUDOWNE ŻÓŁTE OGNIE

Przemijają dni beze mnie,
bez mego życia przemijają,
po poniedziałku znów poniedziałek
i najwspanialsze me udręki
na flecie grają monotonnie.

Wokół wszystko się kurczy i zamknięcia
szuka. W ogrodzie przdwcześnie postarzałe
niezapylone margaretki. Jakby
ten rok, ten czas był tylko perspektywą chrząszcza,
też czekam wśród garbatych kopców

na duszny koniec wieku. Obracam się, kręcę
w kółko pośród miedzianych traw. Oto znów
ukradli mi życie i powyrywali
zielone skrzydła ze wszystkich moich drzew,

duszę z mych słów wyrwali i nawet słoneczników
także zdmuchnęli olimpijski płomień,
,
jak płomyk zapałki... Me wspomnienia, cudowne
żółte ognie, może na włosach cherubinów
lśni jeszcze wasze światło! Na podwórzu Boga,
tam, tam na piórze drozda!

    Sándor Csoóri
                                                                        przełożył Bohdan Zadura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz