Nieś się, stateczku, przez fale złudne,
łopoczą żagle jak zmięte ruble,
z ładowni słychać skowyt republik,
skrzypienie burty:
trzeszczy w szwach co opina żebra.
W morzu drapieżnych ryb pewnie nie brak.
Nawet pasażer o silnych nerwach
rzyga jak struty.
łopoczą żagle jak zmięte ruble,
z ładowni słychać skowyt republik,
skrzypienie burty:
trzeszczy w szwach co opina żebra.
W morzu drapieżnych ryb pewnie nie brak.
Nawet pasażer o silnych nerwach
rzyga jak struty.
Nieś się, stateczku, w burz kłębowisku.
Sztorm, choć wścieklejszy jest od pocisku,
bezsilniej słucha władnego świstu -
tak bardzo, że aż
nie wie, gdzie pędzić: w tę? W tamtą? W jeszcze
inną? Bo cztery strony ma przestrzeń,
jak cztery ściany - każde z pomieszczeń,
choćby w nich mieszkał Boreasz.
Sztorm, choć wścieklejszy jest od pocisku,
bezsilniej słucha władnego świstu -
tak bardzo, że aż
nie wie, gdzie pędzić: w tę? W tamtą? W jeszcze
inną? Bo cztery strony ma przestrzeń,
jak cztery ściany - każde z pomieszczeń,
choćby w nich mieszkał Boreasz.
Nieś się i nie bój, że skalny wytęp
przebije burtę. Odkryjesz wyspę,
jedną z tych wysp, gdzie sto lat po wszystkim
krzyże dostrzegasz,
gdzie obwiązany tasiemką pakiet
listów sprzedaje ci dziecko: takie
błękitne oczy jawnym są znakiem -
ojcem był żeglarz.
przebije burtę. Odkryjesz wyspę,
jedną z tych wysp, gdzie sto lat po wszystkim
krzyże dostrzegasz,
gdzie obwiązany tasiemką pakiet
listów sprzedaje ci dziecko: takie
błękitne oczy jawnym są znakiem -
ojcem był żeglarz.
Nie wierz, stateczku, przewodnim
gwiazdom;
tyle ich tam, że niebo jest zjazdem
sztabu głównego. Gdy straszą nas tą
próżnią nad głową,
wierz tylko temu, co się nie zmieni:
wierz demokracji wolnych przestrzeni,
która, choć w burzach sporów się pieni,
Ma dno pod sobą.
tyle ich tam, że niebo jest zjazdem
sztabu głównego. Gdy straszą nas tą
próżnią nad głową,
wierz tylko temu, co się nie zmieni:
wierz demokracji wolnych przestrzeni,
która, choć w burzach sporów się pieni,
Ma dno pod sobą.
Jedni w dal płyną na złość losowi,
inni - dosolić Euklidesowi,
inni znów - po to, by mieć to z głowy -
wszystko to nieźle,
lecz ty, stateczku, o każdej porze
dostrzeż horyzont choćby w horrorze,
nieś się w dal, aż się sam staniesz morzem
nieśże się, nieśże.
inni - dosolić Euklidesowi,
inni znów - po to, by mieć to z głowy -
wszystko to nieźle,
lecz ty, stateczku, o każdej porze
dostrzeż horyzont choćby w horrorze,
nieś się w dal, aż się sam staniesz morzem
nieśże się, nieśże.
Josif Brodski
Joanna Burnat. W morzu niepamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz