Elegancja,
Naciągnięty łuk piękna.
Ciało zmęczone, mgła umysł zasnuwa, wyczerpuje,
W długim szeregu szare palmy bez zapachu
Ciągną się nad pustynią morza.
Nie dzwony, gwizdy, które szarpią błękit,
Nie śpiewy, krzyki.
I wśród tej wściekłej jałowości
Lekki kształt o świętych brązowych oczach
Kołysząc się niesie tabernakulum piersi;
Sześciany pałaców strzelają w górę wieżami
Ogromne, budzące grozę na spadzistym stoku
W katastroficznym żarze.
Dino Campana
przełożyła
Ewa Maciszewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz