WYDŁUŻA SIĘ MUR...


ze zbioru: POD TYM FRAGMENTEM GALAKTYKI

Wydłuża się mur, szary wąż - 
z krągłości ześlizgują się dłonie
chwytające go między żelaznymi krzyżami
sterczącymi ukośnie w cementowych płytach
Gdy podsuniesz się, powstrzyma Cię zasiek
słuchasz wbijając oczy w szyby
obozowych wieżyczek, wstrząsa tobą
uderzenie kaszlu
tupot
z tyłu,
albo trzaśnie okiennica
w zamurowane okna.

Jakiż czar sprawia, że
w nieskończonej ciemności ćmy
natarczywe krótkimi skrętami roztrzaskują
lot na lśniącym szkle
łaknąc zbliżenia
z wewnętrznym źródłem światła?

Czai się między gałązkami a półcieniem
jak zarys muru, nieruchoma,
niedostrzegalnie wysuwa jedną łapę
potem drugą łuskowata jaszczurka
penetrując chropawy tynk,
patrzy czekając aż lot się zbliży
oczy sterczące baczeniem
wysuwa niedostrzegalnie i jednym skokiem
połyka chrobocący szelest skrzydeł
pęcznieje pochłaniając żywe
pragnienie światła.

Inne loty spotykają światłość
niezbadaną
inne
wylatują z przepastnych zasadzek
bez obłudnych mediacji
zwyczajnych nam
- nam, którzy zapalamy lampy
  niekiedy po to, by ukryć tam światło - 
wokół jednako
pachną białe jaśminy.

Danilo Dolci
przełożyła Renata Wojdan

Izaak Celnikier. Przyjazd do Sachsenhausen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz