KONIEC GRY

Długo wykonywałem
podwójną pracę,
w nocy byłem młynarzem,
a w dzień kominiarzem.
Wiernie służyłem
obydwu panom,
słuchałem szumu trwania
i w przemijania dym patrzyłem.
Czarni uważali mnie za białego,
a biali za czarnego.
Potem wodospad i dym
spoiłem w jeden strumień,
początek złączył się z końcem.
Nauczyłem się śnić za dnia,
a pracę wykonywać we śnie.
W ten sposób już nie dzielę się
na dwie harówki,
połączony w jeden ból,
przygotowany na wszystko,
co nadchodzi.
Teraz jestem dniem i nocą jednocześnie,
wodą i ogniem,
mąką i popiołem.
Nie wiem już co to przemyt
ani wróżby.
Rozebrałem się do dziecka
i czekam tam na brzegu,
gdzie wieloryby skaczą w śmierć.
Słucham pradawnego głosu,
tylko tym jesteś, czym nie jesteś, 
i wszystko masz, człowieku,
czego nie masz.


Edvard Kocbek
przełożyła Katarina Salamun-Biedrzycka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz