TRZECI CZŁOWIEK


Kieruję ten wiersz
(przyjmijmy na razie to słowo)
do trzeciego człowieka, który wczoraj przeciął mi drogę.
Nie mniej tajemniczego niż ten u Arystotelesa.
W sobotę wyszedłem z domu.
Noc była pełna ludzi.
Na pewno minął mnie ten trzeci człowiek,
tak, jak mijał mnie czwarty i pierwszy.
Nie wiem, czy spojrzeliśmy na siebie.
On szedł na ulicę Paragwaj, a ja w stronę Cordoby.
Już niemal zrodziły go moje słowa;
nigdy nie dowiem się jak miał na imię.
Wiem, że jest pewien smak, jego ulubiony.
Wiem, że długo wpatrywał się w księżyc.
Nie jest to niemożliwe, że już umarł. 
Przeczyta moje słowa i nie będzie wiedział,
że piszę to teraz zmyślą o nim.
W tajemnej przyszłości
mogą z nas być rywale, którzy się szanują,
lub przyjaciele bardzo sobie drodzy.
Zrobiłem coś nieodwołalnego:
powołałem do życia więź z kimś innym.
W tym świecie codziennym,
tak bardzo podobnym Księgi
z Tysiąca i Jednej Nocy
nie ma czynu, który by nie mógł się przemienić
w operację magiczną,
wszelki fakt ma szansę stać się pierwszym
w nieskończonym ciągu.
I pytam, czy istnieją cienie,
których by nie rzucały te nieśpieszne wersy.

Jorge Luis Borges
przełożyła Krystyna Rodakowska

Andrzej Fogtt. Trzy postacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz