NOE

Dzień jest świecą wśród nocy
i ziemia biegnie jak piesek
za swym starym panem.
Coraz mniej strun dźwięczy we mnie,
czasem gram tylko na jednej
niczym bard nieszczęsnego tysiąclecia.

Każdego ranka muszę się
ciągle na nowo budzić,
coraz więcej wspomnień muszę zbierać,
coraz więcej przeczuć chwytać,
bumerangi coraz szybciej wracają,
coraz więcej pytań.

Gdzie zatraciła się niewinność?
Jak umierają ptaki?
Czym jest radość obłąkanych?
Kto leży w bożym grobie?
Kiedy skończy się wieczność?
I ile jest nic razy nic?

Zostawcie mnie nagiego, o synowie!
Nigdy nie wytrzeźwieję w ciemności,
nigdy do końca nie opiję się winem
słodkiego, nieświadomego zatracenia,
ludzkie oczy mają rzęsy,
wystarczy mi ich lekki cień.

Edvard Kocbek
przełożyła Katarina Salamun-Biedrzycka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz